Mam 40 lat, wspaniałego męża, najcudowniejszą na świecie córeczkę i pracę, która niektórym wydawałaby się dobra a niektórym taka sobie. Według wszystkich znaków na niebie i ziemi powinnam być szczęśliwa ale dzisiaj wyjątkowo nie jestem.
Szlachetne zdrowie nikt się nie dowie jako smakujesz aż się zepsujesz. Cóż za bezczelna, szczera prawda. Ostatnio na każdym kroku życie udowadnia mi, że tak właśnie jest. Mam 40 lat i rzadko kiedy nie boli mnie kompletnie nic. Przyzwyczaiłam się już do bólu kręgosłupa i reumatycznych bólów stawów. Po prostu ze mną są. Ciężej jest z bólami głowy, do tych stanowczo przyzwyczaić się nie da. Poza tym można się nauczyć takich fajnych pojęć jak neuralgia podpotyliczna czy bóle klastrowe głowy. To wszystko może sprawić, że człowiekowi chce się takie wielkie NIC.
Swoje bóle i niewygody można jeszcze jakoś znieść, ale niestety przyszedł czas, w którym moi rodzice zaczynają niedomagać we wszystkich obszarach zdrowia. Mieszkają w innym mieście, nie mogę im tak po prostu, bezpośrednio pomóc. Pójść z nimi do lekarza, czy coś na miejscu załatwić. Są skazani sami na siebie. Życie jest najlepszym nauczycielem pokory jakiego znam. Chciałabym przytulić mamę płaczącą mi do słuchawki i mówiącą, że już nie ma siły. Trudno jest dać komuś poczucie bezpieczeństwa na odległość. Moja prawie 70 letnia mama jest bezradna, przytłoczona własnym bólem i strachem o zdrowie taty. A na to wszystko nakłada się opieszałość służby zdrowia, z którą tacy schorowani ludzie muszą walczyć.
Projekty jakoś się toczą i nie muszę przy nich wiele robić. Chciałabym, żeby było odwrotnie, chciałabym nie mieć czasu myśleć o tym wszystkim. Ktoś wymyślił to życie paskudnie. Możemy się nim cieszyć w zdrowiu do 40, no może niektórzy do 50 a później… Nic dziwnego, że ludzi zmagają się z różnego rodzaju depresjami. Jak o swoim życiu mogą myśleć tylko jako o paśmie różnego rodzaju fizycznego bólu. Jak można w tym wszystkim znaleźć pozytyw jak samemu człowiek zmaga się z bólem a jego rodzice powoli zaczynają się zmagać nie tylko ze skrajnym bólem, niedołęstwem ale jeszcze ze strachem o własne życie. Moja motywacja do czegokolwiek zgasła…
Komentarze
Prześlij komentarz