Dawno już nie pisałam niczego od siebie. Zwykle pokazuje co uszyłam albo co wydziergałam. Pewnie jakoś przy szyciu i dzierganiu moje emocje rozładowują się na tyle, że nie muszę ich przelewać na bloga. Niestety zamiast odpoczynku miałam przyjemność przejść weekendowy koszmar. Najpierw jakieś zawirowania rodzinne, na szczęście nie w gronie ja, mój mąż i moje dziecko, ale w rodzinie tak bliskiej, że nas to dotyka. Cała sobota zrypana. W niedzielę za to wykazał się mój sąsiad z góry i wezwał do nas policję na interwencję. Liczyłam się z tym, że kiedyś może do tego dość bo mieszka nad nami para, totalnie nie przystosowana do życia w bloku. Już 2 czy 3 razy przychodził do nas facet i tłumaczył, że oni z żoną są miłośnikami ciszy i nie życzą sobie jakichkolwiek hałasów. No to chłopaku źle trafiłeś bo mieszkasz w bloku. U mnie w domu jest dość muzykalnie, mąż gra na gitarze i perkusji, córeczka się od niego uczy. Dla pełnej jasności, zawsze uważamy z głośnością s...