Wszystko zaczęło się od zimowej promocji na materiały w Tkaniny.net. Od jakiegoś czasu chorowałam na inne materiały niż dresówka. W Burdach oglądałam piękne sukienki uszyte z gabardyny, żakardów czy muślinu. Zwykle kupowałam materiał dlatego, że mi się podobał a później wymyślałam co z niego uszyję. Tym sposobem nazbierało mi się trochę materiałów, które zalegają na półce bez przeznaczenia. Stwierdziłam, że nie tędy droga. Tym razem postanowiłam działać z większym rozmysłem i kupować materiał tylko pod konkretną rzecz, którą chcę uszyć. Przejrzałam wszystkie posiadane przeze mnie Burdy (01.2015-02.2017) i wypisałam sukienki, które mi się podobają i które chciałabym uszyć, ich numery katalogowe i materiały jakie są potrzebne do ich uszycia. Uzbrojona w taką listę zasiadłam do komputera, żeby przejrzeć promocje na tkaniny.net.
Niestety okazało się, że o materiałach z wyprzedaży na sukienki, które wybrałam mogę tylko pomarzyć. Było kilka ładnych materiałów, ale zgodnie z założeniem, że kupuję tylko pod konkretne sukienki, z promocji nie wybrałam nic. Mówi się trudno, postanowiłam przejrzeć również materiały w regularnej cenie. Dwie sukienki z Burdy podobały mi się szczególnie, pomyślałam że jeśli znajdę na nie materiał kupię go niezależnie od ceny. I nie ma to jak się dobrze rozczarować takim wielkim sklepem, o gabardynach ubraniowych, muślinie czy żakardach w ładnych wzorach i kolorach mogłam zapomnieć. Sukieneczka z Burdy, która mi się najbardziej podobała była z muślinu Burda 11/2016 wykrój 110,
takiego materiału w ogóle nie było na tkaniny.net. Druga sukieneczka była z wiskozowego dżerseju Burda 9/2016 wykrój 113.
Pomyślałam sobie, że taki materiał to chyba nie jest jakaś rzadkość i powinien być. Nie pomyliłam się, tego rodzaju materiałów było nawet sporo, gorzej z wzorami, które by mi się podobały i pasowały na taką sukienkę. Jeden mi się spodobał - Single Jersey Ikat - turkus.
Spodobał mi się również inny materiał Doubleface jersey kwiatki-blekit.
Zamówiłam oba, ten drugi na sukienkę, która była jedną z kolejnych na liście moich wyborów z Burdy :).
Przesyłka, jak zwykle z tkaniny.net przyszła bardzo szybko. Tkaniny były piękne i bardzo miłe w dotyku. Oczywiście na pierwszy ogień miał pójść wiskozowy dżersej. I jak to zawsze jest, jak człowiek się nastawi i chciałby zacząć szyć już zaraz, to mu się ogrom innych spraw zwali na głowę. Materiał musiał więc poczekać ;). Wykrój zrobiłam w poniedziałek wieczorem. Gdy zaczęłam kroić materiał, pomyślałam sobie, że z szyciem tak łatwo nie będzie. Materiał był cudowny w dotyku, lejący się, lekko śliski i bardzo delikatny.
Materiał wykrojony, siadłam do maszyny. Wzięłam ścinki, próbuję stebnówkę, po kilku ruchach igły materiał wciąga się w otwór płytki ściegowej. Odkręcam płytkę, delikatnie wyjmuję, jednak na dzianinie są już niewielkie dziurki. Nie wróży to dobrze mojej sukience. Biorę stopkę do tkanin trudnych, z takim wałeczkiem. Niewielka różnica, materiał nie układa się pod stopką, znowu wciąga. Stopka do ściegu prostego, zmniejszenie naprężenia nici i nacisku stopki. Jakby lepiej. Szybkość maszyny ustawiona na 1/3 skali. Ok, w ten sposób szyje. Przechodzę do owerloka, ten ku mojemu zdziwieniu radzi sobie z dzianiną dużo lepiej. W zasadzie nie potrzebna jest żadna regulacja. Oddycham z ulgą :).
Biorę się za szycie, zaszewki na zwykłej maszynie, materiał znowu się wciąga. Odkręcam płytkę, cała w napięciu jest dziura czy jej nie ma? Na szczęście dziury brak. Po zaszewkach szybko przesiadam się na owerlok. Uwielbiam swój owerlok ;). Maja Janomka radzi sobie wspaniale. Niestety sukienka ma suwak, więc znowu trzeba się będzie przesiąść na maszynę wielofunkcyjną. Zgodnie z opisem w Burdzie, krawędzie pod zamek trzeba podkleić fizeliną. Na całe szczęście fizelina sprawia, że materiał łatwiej prowadzi się pod stopką. Pierwszy raz korzystam ze stopki do zamków krytych. Wszywałam już zamek kryty ale robiłam to na normalnej stopce do wszywania zamków. Ze stopką do wszywania zamków krytych jest o wiele łatwiej :). Kończę szycie na owerloku.
W czwartek wieczorem sukienka jest w zasadzie gotowa. W zasadzie, bo pozostało wykończenie dołu i rękawów. W Burdzie jest opis, żeby obrębić na owerloku i przeszyć podwójnym ściegiem. Obrębienie żaden problem, podwójny ścieg masakra. Niezależnie od naprężenia nici tworzy się wałek pomiędzy igłami. Jedna wielka masakra. Dobrze, że próbuję na ścinkach bo prucie tego materiału najpewniej zakończyłoby się dziurami. Drugie podejście, może po prostu stebnówka, wije się jakoś nieestetycznie. Jest po godzinie 24, nie mam już siły. Odkładam problem na następny dzień.
Następnego dnia dziewczyny z grupy Szyciowe wyzwania podpowiadają mi kilka rozwiązań. Przy czytaniu ich wskazówek, za które jestem bardzo wdzięczna, natchnęło mnie że nie próbowałam podwinąć dołu ściegiem krytym. Przecież tak wykańczałam poprzednią, granatową sukienkę. Dziwię się, czemu wcześniej nie przyszło mi to do głowy. Po powrocie z pracy siadam przy maszynie. Stopka do ściegu krytego, powolutku, delikatnie i mamy to!!! Moja sukienka jest podwinięta, nic się nie ciągnie, szew prawie nie widoczny, jest super. Chwila tryumfu i odzywa się moja córeczka:"To teraz uszyjesz mamusiu sukieneczkę z tego materiału dla mnie." ;).
Zawsze jak kupuję dla siebie materiał, pytam się Oli czy jej się podoba i czy też chce. I mam jeszcze metr materiału dla niej. Chce taką sama sukienkę jak ja, tylko bez golfu, bo ona nie lubi golfów. To jej nielubienie golfów stanowczo ułatwia mi sprawę ;), nie muszę wszywać zamka. Wykrój na taką sukieneczkę dla niej też mam już wycięty, co znacznie przyspieszy pracę. Poza tym wiem już jak radzić sobie z wykończeniem dołu ;). Uszycie jej sukieneczki zajmuje mi jeden wieczór. Całość szyta owerlokiem, poza wykończeniem rękawów i dołu sukienki - tu wielofunkcyjna maszyna i ścieg kryty. Mimo, że materiał tej sukieneczki nie wydawał mi się dziecinny Ola nie zdejmowała sukieneczki przez cały dzień, a dziś poszła w niej do przedszkola. Myślę, że to dlatego, że jest taki miły w dotyku ;)
Po przygodzie z dżersejem wiskozowym, bardziej rozumiem dlaczego większość szyjących amatorek wybiera dresówkę lub bawełniany dżersej. Nie trzeba się tak nad tymi materiałami namęczyć ;). Pewnie wiskozowy dżersej też nie jest największym wyzwaniem jakie można sobie zafundować, pewnie trafię jeszcze na materiały przy których stwierdzę, że to był pikuś ;). A nasze zmagania z wiskozowym dżersejem dały taki efekt ;):
Komentarze
Prześlij komentarz