Moja krótka historia z owerlokiem Singer z Lidla wczoraj dobiegła końca. Miała ciężki początek, w którym miałam wrażenie, że kompletnie niczego nie mogę ustawić. Bardzo króciutki środek, w którym zdążyła uszyć 3 sukieneczki ( w jeden weekend). Co prawda dobrze szył tylko ścieg 4 nitkowy ale w zasadzie na tym mi zależało więc stwierdziłam, że od maszyny za 600 zł nie ma co więcej wymagać. Najdłuższa była końcówka, w której sprzęt był bierny i nie zamierzał szyć jedną igłą. Kilka dni prób, wymiany igieł, przewlekania nici na nic się zdały. Przewertowałam cały internet, gdzie mogłam pocieszyć się informacją, że te Singery tak mają i trzeba je wyregulować. Znalazłam w necie pierwszy lepszy adres do serwisu maszyn, naiwnie myśląc, że za jakieś 50 zł mi ją wyregulują. Jak usłyszałam w słuchawce, że Pan może przyjść i wyregulować tą maszynę za 150 zł trochę mnie zatkało. Poszyłam na maszynie chwilę, jest prawie nowa i dlaczego za jej regulację mam zapłacić 25% pierwotnej ceny. Miałam już doś...