Moja krótka historia z owerlokiem Singer z Lidla wczoraj dobiegła końca. Miała ciężki początek, w którym miałam wrażenie, że kompletnie niczego nie mogę ustawić. Bardzo króciutki środek, w którym zdążyła uszyć 3 sukieneczki ( w jeden weekend). Co prawda dobrze szył tylko ścieg 4 nitkowy ale w zasadzie na tym mi zależało więc stwierdziłam, że od maszyny za 600 zł nie ma co więcej wymagać. Najdłuższa była końcówka, w której sprzęt był bierny i nie zamierzał szyć jedną igłą. Kilka dni prób, wymiany igieł, przewlekania nici na nic się zdały. Przewertowałam cały internet, gdzie mogłam pocieszyć się informacją, że te Singery tak mają i trzeba je wyregulować. Znalazłam w necie pierwszy lepszy adres do serwisu maszyn, naiwnie myśląc, że za jakieś 50 zł mi ją wyregulują. Jak usłyszałam w słuchawce, że Pan może przyjść i wyregulować tą maszynę za 150 zł trochę mnie zatkało. Poszyłam na maszynie chwilę, jest prawie nowa i dlaczego za jej regulację mam zapłacić 25% pierwotnej ceny. Miałam już dość skupiania się na tym jak uruchomić tego bubla. Nie wytrzymałam, spakowałam sprzęt do pudełka i odwiozłam do Lidla.
Byłam na siebie wściekła, że zachowałam się jak pierwsza naiwniara i kupiłam sprzęt szyjący w sieciówce. Wkurzała mnie sterta kupionej dzianiny na różne projekty. Wykrojona i nie zszyta sukienka z dresówki dla Oli i dla mnie. W drodze do Lidla postanowiłam, że nie chcę naprawy tego sprzętu, że jeśli się tylko da, chcę zwrotu gotówki i zakończenia historii z tą maszyną. Nie chciałam jej reperować, chciałam żeby w ramach rękojmi Lidl oddał mi za nią pieniądze. I zaczęły się schody. Kierownik Lidla zachowywał się tak jakby słowo rękojmia usłyszał po raz pierwszy w życiu. Żadnej dyskusji z nim nie było, maszynę trzeba było zostawić. Lidl wyśle ją do serwisu a serwis w przeciągu 2 tygodni wyda decyzję czy maszynę naprawi czy odda pieniądze. Biorąc pod uwagę, że ta maszyna nigdy nie szyła zgodnie z instrukcją - ściegu 3 nitkowego nie można było ustawić, to sklep miał psi obowiązek zwrócić mi pieniądze w ramach rękojmi, ponieważ sprzedał mi towar nie zgodny z umową. Swoją rację jednak mogłam schować do kieszeni i wyszłam z Lidla z kwitkiem, na podstawie którego miałam odzyskać maszynę lub pieniądze za 2 tygodnie.
Wróciłam do domu. Materiały i nici do szycia na owerloku wylądowały w wielkim pudle na najwyższej półce w szafie. Wolałabym nigdy nie kupić tej maszyny i nie przekonać się jak szybko i fajnie szyje się ubrania na owerloku. Teraz miałam tą wiedzę a nie miałam owerloka :). Krzysiek pocieszał mnie, że jak mi zwrócą kasę to przecież będę do przodu. Bo tak jakby próbne szycie na owerloku za darmo, poza tym mogłam się przekonać czy w ogóle warto go mieć. Ok, tak też można na to patrzeć :).
Dwa tygodnie szybko minęło. Swoje zapędy do szycia skierowałam w stronę przygotowywania ozdób Bożonarodzeniowych na kiermasz charytatywny do przedszkola. Moja kochana Janomka DXL603 spisywała się jak zwykle super :). Przez te 2 tygodnie nie odezwał się do mnie nikt, ani z serwisu ani z Lidla. Postanowiłam wejść, któregoś dnia do Lidla i spytać się co dalej z moją reklamacją ale zatrzymała mnie w domu grypa żołądkowa moja i mojej córeczki.
Możliwość, pójścia do Lidla miałam dopiero wczoraj. Idąc myślałam sobie, że znowu będę musiała znosić tego aroganta kierownika i pewnie skończy się tym, że napiszę skargę do centrali. Taka lekko przygotowana na walkę słowną wkroczyłam do Lidla. Poprosiłam o zawołanie kierownika, okazało się jednak, że kierownika nie ma, jest jego zastępczyni. Bardzo miła dziewczyna, sprawdziła że serwis się w tym czasie nie odezwał i skoro minęło 3 tygodnie to ona jedyne co może mi zaproponować to zwrot gotówki w ramach rękojmi. Hmm, to jednak w tym miejscu znane jest takie słowo :). Dopełniłyśmy formalności w 5 minut :).
I nie wiem czy wszytko zależy od człowieka na jakiego się trafi. Czy po prostu serwis reperujący maszyny został tak zasypany tymi bublami Singera, że kierownictwo Lidla wydało zalecenie, żeby zwracać pieniądze wszystkim, którzy będą chcieli. Nie wiem, ale bynajmniej mnie to nie nurtuje :). Taki wielki sklep jak Lidl sobie z tym na pewno świetnie poradzi. Tylko nie wiem dlaczego Singer zdecydował się na taki krok, moim zdaniem wizerunkowa porażka.
U mnie niedługo otworzy się nowy rozdział maszynowy :). Postanowiłam kupić sobie najprostszy model owerloka Janome. Kosztuje co prawda ponad 2 razy więcej ale mam nadzieję, że to będzie odczuwalna zmiana jakości. Poza tym ma 5 lat gwarancji i sprawnie działający serwis. Także za kilka dni będę miała porównanie czy zmiana Singera na Janome jest jak przesiadka z samochodu średniej klasy do Mercedesa :) Jestem bardzo ciekawa :).
Komentarze
Prześlij komentarz