Codziennie prowadząc córeczkę do przedszkola mijam czekoladowego labradora. Jakieś 9 lat temu wprowadził się na nasze osiedle. Wtedy przez bramę przebiegała taka mała czekoladowa kuleczka, budząca uśmiech na twarzy wszystkich mieszkańców. Teraz idzie powoli i widać, że każdy krok sprawia mu trudność. Posiwiał na pysku. Coś ściska mnie w środku.
Starzenie się zwierząt jest okrutne i smutne. Sama przez 14 lat miałam psa. Zawsze chciałam mieć psa a moi rodzice mi na to nie pozwalali. Odreagowałam więc jak dorosłam, w moim pierwszym nie wynajmowanym mieszkaniu kupiłam psa. Marzyłam o wyżle weimarskim, wiedziałam że musi się wybiegać, ale ponieważ ja biegałam co rano jakoś nie stanowiło to dla mnie problemu. W moim domu pojawił się mały szaro-brązowy szkrab :).
Na początku nie mógł nadążyć za mną przy bieganiu, ale po kilku miesiącach było już odwrotnie :). Zawsze pierwszy witał mnie w domu. Czasami radośnie, gdy coś spsocił z miną winowajcy, a gdy zbyt długo byłam w pracy obrażony, siedzący na swoim legowisku tyłem do drzwi wejściowych :). Zawsze wyczuwał mój nastrój, potrafił rozweselić w najbardziej pochmurne dni. Gdy było bardzo źle, wpinałam go na smycz i szłam do parku biegać do wyczerpania. Biegłam tak długo, aż wiedziałam, że już dalej nie dam rady. Problemy robiły się jakieś mniejsze.
Niestety czas biegnie nieubłaganie dla wszystkich, a szczególnie dla psów. Zaczęłam zauważać, że nie biega już tak radośnie spuszczony ze smyczy, że biegnie zawsze przy mnie moim tempem. Później musiałam zrezygnować z biegania, lekarz stwierdził, że jego stawy są już na to za słabe. Miał 10 lat ale trzymał się dzielnie. Później powoli zaczynały się następne dolegliwości. Pod koniec miał kłopoty z widzeniem, słuchem, toaletą, pomagaliśmy mu przy wchodzeniu po schodach. Gdy podjęłam decyzję o uśpieniu miał już problemy z wstaniem z posłania o własnych siłach. Pożegnałam się z nim kilka lat temu a do dzisiaj jest mi trudno. I gdy mijam starzejące się i niedołężniejące pieski mam łzy w oczach.
Komentarze
Prześlij komentarz