Zawsze chciałam uszyć sobie kombinezon. Bardzo podobał mi się model z Burdy 4/2016. Oczywiście gdy moja córka usłyszała, że będę sobie szyła kombinezon również zapałała chęcią posiadania takiej garderoby :). Wykrój na szczęście miałam z Ottobre 4/2014. Zaczęłam rozglądać się za odpowiednim materiałem, w moim wyobrażeniu miał mieć geometryczne wzory. Trudno było znaleźć to co wymarzyłam sobie w głowie, ale w końcu zdecydowałam się na materiał w mandale z dresowka.pl. Wbrew moim oczekiwaniom Ola chciała taki sam materiał. Na początku próbowałam jej wytłumaczyć, że to jest trochę mało dziewczynkowy materiał, ale później stwierdziłam czemu nie.
Kupiłam 3 metry materiału. Zrobiłam oba wykroje i porozkładałam je na materiale, żeby mieć pewność, że na 100% wystarczy go na 2 kombinezony. Wystarczyło, ale ścinków zostało niezbyt dużo, w każdym bądź razie nic dla żadnej z nas już z tego nie powstanie. Kombinezonik dla Oli uszyłam w zasadzie w jeden wieczór. Jedyne na co należy uważać to rozmiar. Robiłam go na 122 cm i był stanowczo za duży na moją córkę. Widziałam to już na etapie krojenia i odpowiednio go zmniejszyłam. Moja córka stanowczo odmówiła również posiadania sznureczka idącego przez dekolt na plecach. Musiałam więc go na końcu wypruć. Ola pomimo, że zawsze twierdziła ze będzie nosić wyłącznie spódnice i sukienki pokochała ten kombinezon. Przez pierwsze 2 dni chodziła w nim non stop. Później dała go sobie zdjąć tylko dlatego żebym go uprała i żeby mogła go nałożyć następnego dnia do przedszkola. Lubie gdy to co uszyje daje jej radość i jest tak po prostu wykorzystywane.
Z moim kombinezonem nie szło tak łatwo. Jakoś albo nie mogłam się do niego zabrać albo ta praca strasznie się wlokła. Uszycie całości zajęło mi tydzień. Oczywiście biorąc pod uwagę, że mogę temu poświęcić max. 2 godziny dziennie. Nie jest to model wymagający nadzwyczajnych umiejętności szycia, pod tym względem powiedziałabym, że jest raczej prosty. Najtrudniejsza rzecz to wszycie zamka krytego. Jest to jednak model, który ma dużo detali. Co pociąga za sobą godziny spędzone na upinaniu i fastrygowaniu. Później jeszcze przeciągnięcie na prawą stronę 160 cm troczka może sprawić, że ma się delikatnie dość. Po tygodniu był w końcu gotowy. I jak to mówi moja siostra "jak zachwyca, kiedy nie zachwyca". Oczywiście będę go nosić ale mam takie wrażenie, że góra nie układa się do końca tak jak bym chciała. Największym problemem są jednak szerokie nogawki. To znaczy, ja z góry wiedziałam, że one będą szerokie, przy przenoszeniu wykroju też to było jasne. Ale jakoś wyobrażałam sobie, że jak już je uszyję to nie będą wyglądały na aż tak szerokie. Są ogromne, aż przesadnie szerokie, moim zdaniem przynajmniej. Lubię proste nogawki, ale te latają jak uszy słonia :). W każdym razie moim ulubionym elementem garderoby chyba nie będą ;).
Tak prezentuje się mój kombinezon:
i te nogawki ;):
Tak prezentuje się mój kombinezon:
i te nogawki ;):
A tak Oli:
Niestety moją córkę do zdjęcia trzeba łapać w locie ;).
Komentarze
Prześlij komentarz