Śmieje się do komputera pisząc ten post. Nie jestem jakąś specjalną fanką królików i nigdy nie myślałam o ich szyciu. Stan faktyczny jest jednak taki, że uszyłam 2 króliki + 5 marchewek + 3 ważki. Pojawiły się u nas w domu ponieważ szukałam łatwej maskotki, którą mogłabym uszyć razem a Olą. Pomyślałam, że królik będzie akurat, ja uszyję królika, Ola marchewki i sukienkę dla królika i będziemy razem miło spędzać czas. Szycie szło prawie gładko, tylko Tildowy królik okazał się za mało przytulaśny.
Nie patrzyłam na Tildowego królika pod tym kątem, patrzyłam na niego jako na łatwy projekt do zrealizowania razem z dzieckiem. Rzeczywiście, nie dało się zaprzeczyć, królik nie tylko był za mało przytulaśny, on przytulaśny nie był ani trochę. Zaczęłyśmy rozmawiać na temat tego co Ola rozumie pod słowem przytulaśny :). Okazało się, że przytulaśne króliki były na ilustracjach książki "Historyjki Beatrix Potter". Wszystko stało się jasne. Posiedziałam trochę w necie, znalazłam kilka wykrojów na królika, jednak żaden do końca mi nie pasował. Przy okazji znalazłam też wykrój na wiewiórkę i gdy zobaczyłam ten wykrój wiedziałam już jak powinien wyglądać wykrój na królika. Krótko mówiąc uszyłam królika z przerobionego wykroju na wiewiórkę.
Miała to być królisia, więc dostała również sukienkę i płaszczyk do kompletu. Starałam się, żeby była w klimacie "Historyjek Beatrix Potter :).
Komentarze
Prześlij komentarz