Czytam i nie chce mi się wierzyć. IKEA Targówek, miejsce zabaw dla dzieci, gdzie można zostawić dziecko na godzinę i pójść spokojnie zrobić zakupy. Dwójkę dzieci zostawia młoda kobieta, chłopczyk cierpi na zespół Downa. Matka rozpoczyna zakupy i po kilkunastu minutach opiekunki dzwonią do niej, że musi przyjść bo jej dziecko musi przebywać na placyku z opiekunem, ponieważ jest niepełnosprawne. Należy dodać, że chłopczyk nie stwarzał żadnych problemów i się grzecznie bawił.
Ile w Polsce jest cholernej debaty nad usuwaniem ciąży, ile tekstów słyszałam, że teraz w ogóle nie ma dzieci z zespołem Downa bo się je wszystkie zabija w łonie matki. No jakoś okazuje się, że nie koniecznie. Tylko dlaczego jak już rodzi się takie dziecko z zespołem chorobowym wszyscy je stygmatyzują. Chłopczyk został inaczej potraktowany, nie dlatego, że się źle zachowywał, tylko dlatego, że po buźce było widać, że ma zespół Downa. Tak wspiera się rodziców chorych dzieci. Mam wrażenie, że w bardzo powszechnym mniemaniu kobiety mają takie dzieci rodzić, a później trzymać je w domu i nie pokazywać nikomu na oczy, żeby przypadkiem nie powodować dyskomfortu. Szlak mnie jasny trafia.
Na domiar złego czytam dalej, że taki regulamin jest tylko w naszym pięknym kraju. W regulaminie IKEA w USA, Kanadzie i innych cywilizowanych krajach absolutnie tego typu zapisów nie ma. I niestety daje sobie rękę uciąć, że wpisało to polskie kierownictwo IKEA. Bo my, Polacy, umiemy być wyjątkowo bezduszni dla siebie nawzajem. Taka smutna rzeczywistość...
Komentarze
Prześlij komentarz