Słowo mitenka zawsze wywołuje u mnie śmiech na ustach. Ja i moja siostra mamy bowiem tendencję do przestawiania w tym słowie literek "t" i "n" miejscami :). Ja ostatnio wypaliłam tak przy stole na urodzinach brata, że zamierzam zrobić sobie ... No właśnie.
Ale poza tym, że nazwę łatwo można przekręcić wywołując powszechne zadowolenie, powoli zbliża się jesień i warto sobie takie mitenki zrobić. Ponieważ nie wszystko i nie zawsze mi się udaje, mam w domu trochę fioletowo-szarej włóczki Drops Karisma. Jak na nią patrzę, przypominam sobie o swetrze, który tak mi nie pasował, że go w końcu sprułam nie zakładając go ani razu. Robienie na drutach ma tą pozytywną stronę, że wełnę można wykorzystać kilkakrotnie. Jak Ci się coś nie podoba, albo dziecko z czegoś wyrośnie można spruć i dać wełnie nowe życie :). W szyciem na maszynie już tak prosto nie jest, jak się coś sknoci to materiał do wyrzucenia.
A wracając do mitenek, to wieczorami właśnie sobie takie mitenki robię. Praca na pięciu drutach jest stanowczo wolniejsza niż na dwóch, myślałam że 3 wieczory i będą gotowe a tu się przeciąga. Jedyne pocieszenie, że nabieram wprawy i druga mitenka robi mi się szybciej niż pierwsza :).
Moją pracę mogę wam zaprezentować w pełnej krasie, ponieważ mąż odebrał wczoraj statyw i żarówki fotograficzne. Cały wieczór próbowaliśmy z jakim oświetleniem i na jakim tle najlepiej będzie robić zdjęcia. Najpierw podstawą były krzesła i rozłożony na nich brązowy koc.
Nie był to chyba najlepszy pomysł. Polarowy kocyk przyciąga wzrok swoją fakturą, a poza tym jest często używany więc kilka pyłków też się na nim znalazło :).
Przy następnym zdjęciu kocyk zamieniliśmy na bawełniany, różowy materiał. Ale efekt też nie do końca nas usatysfakcjonował.
Następne było niebieskie prześcieradło frote. Tutaj podobnie jak przy kocu, faktura za bardzo zwracała na siebie uwagę.
W końcu przypomniałam sobie, że mam szarą, pikowaną podszewkę na płaszczyk dla Oli. Podszewka wygrała konkurs na najlepsze tło :). Przynajmniej z tych materiałów, które mieliśmy dostępne w naszym domu :).
A z wczorajszych zdjęć stanowczo najbardziej podoba mi się zdjęcie jesiennych czapeczek dla dziewczynek :).
Ciekawe jest, jak bardzo różni się kolor włóczki na poszczególnych zdjęciach. Najlepiej rzeczywisty kolor oddaje czapeczka i komin na ostatnim zdjęciu. Jest zrobiona z tej samej wełny co mitenki, bo przecież z jednego, wielkiego, sprutego swetra można zrobić wiele małych robótek :).
Komentarze
Prześlij komentarz