Czasami jest tak, że jak uszyję nową rzecz od razu biegnę ją sfotografować, a czasami wręcz odwrotnie, mój fotel ugina się pod uszytkami czekającymi na sfotografowanie. Ostatnio trenuję ten drugi przypadek. Tak jakoś ciągle przekładam fotografowanie tego co uszyłam. I nie jest to absolutnie tak, że rzeczy uszyte mi się nie podobają. Podobają mi się i to bardzo, tylko mając do wyboru wieczór spędzony przy maszynie, lub na ustawianiu lamp, manekinów i robieniu zdjęć wybieram to pierwsze :).
Na szczęście w weekend pierwszy raz od wielu tygodni pogoda nas rozpieściła :). Piękne słońce sprawiło, że buzia uśmiechała się sama. Zdjęcia co prawda nie robiły się same ;), pomógł w tym mój mąż. Ale w takim słońcu wystarczyła zwykła komórka zamiast aparatu fotograficznego i lamp.
Jeśli chodzi o szycie, nie miałam z nią żadnych istotnych problemów. Jedyną niedogodnością jest zrobienie wykroju i wycięcie materiału. Ze względu na to, że ogromny kaptur jest krojony razem z przodem sukienki trzeba mieć do dyspozycji duży stół lub wole miejsce na podłodze, żeby się z tym rozłożyć. Gdy jest już wycięta wszystko idzie szybciutko. Generalnie fajna, prosta w uszyciu i efektowna sukienka. A " Ślicznie wyglądasz w tej sukience" z ust męża bezcenne :).
Komentarze
Prześlij komentarz