Niestety czasami zdarza mi się porwać z motyką na księżyc. Jako nastolatka szyłam dość dobrze. Oczywiście można powiedzieć, że z tym jak z jazdą na rowerze, nigdy się nie zapomina. Niestety tak samo jak z jazdą na rowerze wychodzi się z wprawy :). Kilka dni temu wpadłam na pomysł, żeby uszyć córeczce narciarskie spodnie. Ale nie takie do pasa w gumkę tylko z wysokim stanem, suwakiem na przodzie i szelkami. Z pomocą dziewczyn z grupy na Facebook udało mi się nawet znaleźć stronę internetową z wykrojem http://materials.tell4all.ru/polukombinezon/. Wymyśliłam sobie, że wierzchnia warstwa będzie z soft shell a spodnia z polarku.
Wydrukowałam wykrój na 122 cm, powycinałam, posklejałam i wykroiłam z obydwu materiałów. Pomyślałam sobie, że zewnętrzną warstwę zszyję a w wewnętrznej zostawię niezaszytą pupę, żebym mogła przez tą dziurę wywinąć obie warstwy po zszyciu. Od początku czułam jednak, że wszycie suwaka pomiędzy warstwę polaru i soft shell do łatwych należało nie będzie. Ale poległam jeszcze wcześniej :(. Mam jeszcze małą wprawę w szyciu owerlokiem. Bardzo małą można powiedzieć. Na początku zastanawiałam się, czy mogę przeszyć owerlokiem szef łączący ze sobą obie nogawki do wysokości suwaka. Nie byłam pewna czy będę umiała tym ściegiem zakręcić :). Ale już do głowy mi nie przyszło pomyślenie, że jak będę kończyć przed suwakiem muszę to zrobić wcześniej bo przecież nóż rozetnie mi materiał z przodu. No i załamka. Nóż przeciął materiał tak, że o normalnym wszyciu suwaka nie było nawet mowy. Mogłam kombinować jak koń pod górę albo obciąć górną część i zrobić spodnie w gumkę do pasa. Zaczęłam kombinować ale nic mi już z tymi spodniami nie wychodziło. Nie wiem czy to kwestia grubego soft shell w połączeniu z polarem, ale nawet proste wszycie zamka pozostawało poza moim zasięgiem. Byłam wkurzona i zdołowana, najchętniej wyrzuciłabym ten uszytek do śmieci. Zmusiłam się jednak jeszcze i podwinęłam nogawek i wszycia w nie gumki. Oddzielnie dla polarku i oddzielnie dla soft shell. Miałam taką ideę, żeby nogawka polarkowa była wkładana w bucik a nogawka z soft shell zakładana na but zabezpieczała go od śniegu.
Na koniec jeszcze zostały mi do przyszycia szelki z gumkami w środku. Chyba mój cały pech skupił się w tych jednych spodniach, bo nie to że wszyłam je szwami do góry to na dodatek krzywo. Jak pech to pech odmierzyłam wymiary po obu stronach przodu odwrotnie i jedna szelka wyszła w innym miejscu niż druga. Ręce mi opadły gdy je wywinęłam. Oczywiście będę musiała jeszcze raz pruć i przeszyć te szelki. Generalnie spodenki od pasa w dół super, od pasa w górę tragedia. Wszystko co mogło wyjść nierówno wyszło nierówno. A wszystko zaczęło się do tego, że chciałam precyzyjny fragment przy suwaku szyć na owerloku. Jak widać lenistwo nie popłaca :). I tak na przyszłość, o ile sukieneczkę z dzianiny można sobie odrysować z podkoszulka o tyle jeśli chodzi o bardziej skomplikowane elementy im więcej dokładności i fastrygowania (którego unikam jak ognia) tym lepiej.
I teraz mam spodenki dla córki, które są niby funkcjonalne, nawet na dwór świetnie się sprawdzą bo pod kurtką tych wszelkich niedoróbek nie będzie widać. Jednak i tak muszę kupić nowe spodenki bo nie chcę, żeby moja córka była ofiarą moich szyciowych porażek. Do przedszkola jej w takiej niedoróbce nie wypuszczę :). Jako, że przedmiot nie był tego wart nie rozstawiałam lamp do zdjęć. Zrobiłam tylko jedno komórką. Moje pechowe spodnie prezentują się tak :):
Komentarze
Prześlij komentarz