Przejdź do głównej zawartości

14 kilogramów szczęścia



Moje szczęście ma 14 kilogramów i biega roześmiane po mieszkaniu udając Kotka Psotka. Moje szczęście sprawia, że tuląc ją wieczorem do snu jestem jednocześnie zmęczona i szczęśliwa. Moje szczęście potrafi wywołać we mnie skrajne emocje pozytywne i negatywne. Moje szczęście obejmuje mnie swoimi małymi rączkami i szepcze „Kocham Cię mamusiu”. Moje szczęście jest. Jest dzięki lekarzom, którzy nie czekali. Dzięki lekarzom, dla których narodziny zdrowego dziecka były najważniejsze.

Za każdym razem, gdy czytam o tym, że kolejne dziecko nie może być szczęściem dla swoich rodziców przez błąd czy niedopatrzenie lekarzy myślę o mojej córeczce. Nie ma znaczenia czy jest w dobrym humorze, czy ma ochotę na psoty, czy akurat jest jakaś zacina i łzy leją się z oczu zupełnie bez powodu. Ważne że jest, że miała szczęście do lekarzy, którzy nie zbagatelizowali sprawy. Byłam dokładnie w takiej samej sytuacji jak mama bliźniaków, która straciła swoje dzieci dlatego że ktoś nie wykonał od razu cesarki. Tylko, że moi lekarze nie czekali nawet na przyjazd mojego męża. Dopiero gdy usłyszałam od nich, że nie mamy tej godziny na przyjazd męża poczułam jak poważna jest sytuacja. Po godzinie było już po wszystkim. Moja córeczka, całe 1820 gram oglądała już swoimi małymi oczkami świat a ja byłam ledwo przytomna po wybudzeniu z narkozy. Była z nami, tak maleńka, ze ubranka dla wcześniaków trzeba było podwijać dwa razy a czapeczkę pielęgniarki zawinęły i przykleiły plastrem. Było trudno, czasami bardzo trudno ale udało się. Szczęściu pomogło 2 lekarzy, którzy nie czekali i nie bagatelizowali. A może szczęściu pomogło to, że byłyśmy pod opieką lekarzy z prywatnego szpitala? Szpitala, któremu zależało na reputacji. Szpitala, któremu pozew sądowy mógłby znacznie zmniejszyć ilość rodzących pacjentek.

W Polsce nie dzieje się nic, żeby poprawić warunki w jakich rodzą kobiety. Nasza wspaniała władza, raz na kilka lat pasjonuje się tematem aborcji. Wałkuje się tą aborcję do bólu, wszyscy się w to angażują, nawet babcie, które już nigdy nie będą rodzić. Taka hipokrytyczna walka o nienarodzone dzieci, dlaczego nikt nie walczy z taką zaciętością o warunki dla kobiet, które decydują się być matkami. Dlaczego musimy rodzić w warunkach uwłaczających ludzkiej godności. Decydujemy się na danie życia, bierzemy na siebie ciężar wychowania. Ciarki przechodzą mi po plecach, gdy czytam o kolejnych przypadkach, w których człowiek, który mieni się lekarzem zabiera rodzicom szczęście. Gdzie jesteśmy, jak daleko poszła znieczulica, czy jest to wynik bezkarności? Pewnie minister powoła kolejne komisje, które stwierdzą że wszystkie procedury zostały dochowane. I niestety nie zmieni się nic.

Gdy to pisze moje małe szczęście śpi. Moje małe szczęście JEST.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kamizelka na drutach – szybki tutorial

Cały czas z utęsknieniem czekam na wiosnę. Tęsknię za słońcem i lekkim ubraniem. W tamtym roku zrobiłam sobie na drutach dwa poncza. Bardzo mi się podobały i nadal mi się podobają. Jednak są dosyć niewygodne w noszeniu na co dzień. Na zdjęciach owszem wyglądają bardzo fajnie. Wystarczy jednak narzucić na ramię torebkę, każda z nas to robi, i już nie wiadomo jak ułożyć ponczo. Postanowiłam więc wydziergać sobie otulacz w postaci kamizelki. Robiłam go z myślą o wiośnie ale można go również nosić na cienkiej puchowej kurtce w mroźne dni. Otulacz jest bardzo prosty do zrobienia i myślę, że każda początkująca na drutach osoba może taki wydziergać. Poniżej opiszę jak dziergany był mój. Rozmiar S/M. Możecie sobie zerknąć na zdjęcia, jestem dość szczupłą osobą o wzroście 164 cm. MATERIAŁY: 10 motków włóczki Drops Andes, kolor 0519 ciemny szary Druty na żyłce 80 cm nr 15 Drut do robienia warkoczy OBJAŚNIENIA: Ściągacz : 2 oczka prawe, 2 oczka lewe.

Kominiarka dla dziewczynki

"Mamo zimno mi w policzki i w nos" usłyszałam od córeczki gdy szłyśmy rano do szkoły. Na zimny nos raczej nic nie poradzimy ale jeśli chodzi o policzki kominiarka powinna rozwiązać sprawę. Postanowiłam ułatwić sobie sprawę i znaleźć tutorial w necie. Sprawa nie była taka prosta, ale  najbliższa ideałowi była kominiarka ze strony  www.garnstudio.com . Czapka na stronie Garnstudio zrobiona była z włóczki Drops Delight, która ma w składzie  wełnę. Testy włóczek z różnym składem mamy z Olą za sobą. Jedyna wełna, która zdaniem Oli nie gryzie, to czysta wełna z merynosów. Kilka motków Drops Big Merino znalazło się w moim składziku z włóczkami. Łącznie poszło około 200 g włóczki. Trudno mi dokładnie powiedzieć, ponieważ wykorzystywałam resztki. Model ze strony Garnstudio robiony był na drutach 2,5 mm a ja do Big Merino używam 5 mm więc musiałam kombinować :). Na szczęście model był ciągle przy mnie i mogłam co chwilę mierzyć i dostosowywać do niej wymiar kominiarki. Ola niecier

Przeplatany sweter z kapturem - tutorial

Bardzo lubię wełnę Drops Andes. Jest gruba, szybko się z niej robi i nie drapie (przynajmniej mnie, bo moja córka jest innego zdania ;)). Postanowiłam zrobić z niej gruby sweter z kapturem do nakładania przez głowę. Długo zastanawiałam się nad wzorem. Czasami wydawało mi się, że najlepszy będzie po prostu prosty, później moje myśli skręcały do moich ulubionych warkoczy. W każdej opcji potrafiłam znaleźć coś złego ;). W końcu postanowiłam trochę poprzeplatać :). Dlaczego tak się zastanawiałam nad tym wzorem i nie byłam do końca pewna jakiego użyć? Bo tym razem, nie był to sweter dla mnie ani dla żadnego z moich bliskich, którego mogłabym się spytać jakim wzorem chce mieć zrobiony sweter. Sweter był robiony na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i chciałam, żeby się po prostu komuś spodobał. Możecie go znaleźć i licytować pod tym linkiem  http://aukcje.wosp.org.pl/welniany-sweter-rozmiar-s-i6043828 .  Jeśli macie ochotę zrobić sobie taki sam p