Czasami zastanawialiśmy się z mężem czy w innym kraju nie żyłoby się nam lepiej. Ja uwielbiam Półwysep Iberyjski i gdybym mogła dostać w Hiszpanii czy Portugalii pracę pozwalającą mi żyć na dotychczasowym poziomie nie zastanawiałabym się nawet przez chwilę. Krzysiek ma rodzinę w Anglii i ten kierunek też czasami dyskutujemy. Generalnie jednak zawsze stwierdzaliśmy, że żadnych gwałtownych ruchów nie będziemy wykonywać. Nie chcemy żyć na tym samym poziomie w innym kraju i czuć się cały czas jak obywatel drugiej kategorii.
Jednak ostatnio w moim domu słowo emigracja brzmi częściej niż zwykle. Nie podoba mi się kierunek, w którym zmierza mój kraj. Nie podobają mi się zmiany jakie się tu dokonują z aprobatą Państwa i Kościoła. Jest mi tak po prostu po ludzku przykro, że przyszło mi żyć w czasach, gdy mój kochany kraj cofa się cywilizacyjnie.
Nie podoba mi się, że ONR z poparciem Państwa i Kościoła bierze udział w uroczystościach publicznych. Organizacja, której działalność w Polsce moim zdaniem powinna być zakazana, której członkowie w jawny sposób w mediach społecznościowych chwalą się, że ich idolami są hitlerowcy, którzy dokonali holokaustu. Boli mnie to, że tacy ludzie znajdują w tym kraju poklask. Wstydzę się za swoich rodaków, za ich podejście do wszelkiej maści osób ich zdaniem "innych".
Przykład. Pierwszy wykład na studiach magisterskich, omawiane różne metody rozwiązywania problemów w grupie. Burza mózgów ma być przerobiona na przykładzie rozwiązania problemów z uchodźcami. Prowadzący zajęcia insynuuje, że uchodźcy powinni być zabijani poprzez ostrzeliwanie granicy co dwie godziny seriami z karabinów, które zabiją wszystko w promieniu 2 kilometrów. Publika zadowolona, pojawiają się inne przyjemne rozwiązania, jak wsadzenie ich na tratwę z plastikowych butelek i wysłanie do Chin. Nikt nie reaguje, nikt nie próbuje tego przerwać. Dyskusja o ludziach nabiera tonu takiego jak byśmy chcieli wytępić w mieszkaniu karaluchy. Gdy słyszę tę opowieść z ust osoby, która była na tym wykładzie, mam łzy w oczach. Nie chcę żyć w kraju, w którym takie zachowania są dopuszczalne, nie chcę...
Oliwy do ognia dodał prezes Kaczyński. Włączył się do debaty na temat aborcji, stwierdzając że zakazane powinno być usuwanie płodów chorych i zdeformowanych. Jego zdaniem kobiety powinny rodzić te dzieci, nadawać im imię i powinny one być ochrzczone. No jasny szlak mnie trafił. Przecież nie żyjemy w Państwie wyznaniowym. Mamy rozdział kościoła od Państwa. Przecież w tym kraju jest coraz więcej nieochrzczonych dzieci więc dlaczego te mają być chrzczone.
Jakim prawem ten kordupel daje sobie prawo o decydowaniu czy dziecko z wadami genetycznymi, które przesądzają o tym że będzie żyło tylko przez kilka godzin lub dni ma być przez kobietę rodzone. Przecież badania wykonuje się w pierwszym trymestrze ciąży. Znaczy to, że kobieta miałaby przez 6 miesięcy chodzić w ciąży z pełną świadomością, że urodzi potworka. Czy ten palant zdaje sobie sprawę jak to wpłynie na zdrowie psychiczne takiej kobiety? A co z jej zdrowiem fizycznym? Ciąża to jest duże obciążenie dla organizmu, nie mówiąc już o komplikacjach okołoporodowych, prowadzących w niektórych przypadkach do krwotoków i zgonów kobiet. W imię czego mamy narażać na to kobiety. Po to żeby kilku ortodoksyjnych debili poczuło się lepiej?
Wczoraj po raz pierwszy w życiu zastanawialiśmy się z mężem nad emigracją w kontekście tego, jakie jeszcze zmiany musi wprowadzić ten rząd żebyśmy nie patrzyli na poziom życia, przyjaciół i rodzinę których zostawiamy, tylko z pełnym przekonaniem spakowali walizki i wyjechali tam gdzie cywilizacja nie mówi dobranoc. Smutne...
Komentarze
Prześlij komentarz