Wczoraj wróciliśmy z Londynu. Odwiedzaliśmy mamę Krzysia, jego siostrę, męża i synka. Było super. Taki fajny tydzień, bez trosk, zmartwień i szarej codzienności. Z ludźmi, których lubisz i bardzo dawno ich nie widziałaś. Oglądaliśmy zarówno turystyczny jak i ten nie turystyczny Londyn.
Przed wyjazdem udało mi się skończyć niebieski sweterek dla Oli i sztruksowy niebieski płaszczyk. Oczywiście moja mała, kochana córeczka niezbyt chciała być w nim uwieczniona więc jeszcze go nie pokazałam w pełnej okazałości. Zdanie dopiero zmieniła na Soho :), najwyraźniej lampiony w chińskiej dzielnicy wprawiły ją w zdjęciowy nastrój :). Płaszczyk w pełnej okazałości wygląda tak:
Komentarze
Prześlij komentarz